środa, 15 października 2014

Spotkanie z Supernianią

8 października miałam przyjemność uczestniczyć w spotkaniu z Panią Dorotą Zawadzką znaną z programu "Superniania" organizowanym przez Przedszkole mojej Córki. Opinie na temat metod Pani Doroty Zawadzkiej są różne, nie zawsze pochlebne. Urzeczona zmianami postępowania dzieci w programie "Superniania" postanowiłam spróbować.


Źródło: http://www.pomorska.pl/

Dlaczego w ogóle potrzebowałam porad na temat wychowywania dzieci? Nie jestem alfą i omegą, nie jestem psychologiem. Jestem mamą, która chciałaby wychować swoje dzieci na dobrych ludzi, uniknąć poważnych problemów wychowawczych, kiedy będzie już "za późno" na doraźne środki. Moje dzieci są moją wizytówką, moim małym dziełem w tym wielkich świecie, są moją dumą. Niemal na każdym etapie rozwoju dziecka pojawiają się problemy, jedne łatwiej przezwyciężyć, inne o wiele trudniej. Od jakiegoś czasu wiem, co to prawdziwy problem wychowawczy, godzinne histerie, złość, bunt, złośliwość, nieustępliwość. Pojawienie się Braciszka zbiegło się z buntem 4-latka u Córki, wobec czego byliśmy absolutnie bezradni. Mieliśmy pewne pomysły na złagodzenie tego stanu, ale tak naprawdę nic nie działało tak szybko, jakbyśmy tego chcieli. W konsekwencji czasami płakałam razem z Córką (po kryjomu). Powzięłam konkretne kroki i niestety spotkałam się z niezrozumieniem ze strony rodziny. Jak powszechnie wiadomo, wychowywanie należy do rodziców, a rozpieszczanie do dziadków. I to głównie dziadkowie nie potrafili zrozumieć, jak można ignorować dziecko, kiedy ono się buntuje. Kiedyś stosowało się klapsa, których łagodził wszelkie bolączki rodziców. Dzisiaj klaps nie jest żadnym rozwiązaniem. Nie działa, skutek jest wręcz odwrotny - jeszcze większa zawziętość i dłuższa histeria.

Spotkanie z Panią Dorotą Zawadzką utwierdziło mnie w przekonaniu, że idę w dobrym kierunku. Nie reagowanie na histerię, znalezienie dziecku miejsca do wyciszenia się i mówienie mu, że porozmawiamy jak się uspokoi, naprawdę działa. Od niedawna efekt uspokojenia się uzyskuję szybciej. Warunkiem jest to, że muszę być opanowana (czasami ciężko, kiedy dziecko tak mocno podnosi Ci ciśnienie), powtarzać jej, że ma zostać w pokoju dopóki się nie uspokoi, a jak już będzie spokojna, to porozmawiamy. Oczywiście podczas całej tej sytuacji mam ją pod kontrolą, jest bezpieczna, mimo iż uważa, że w ogóle na nią nie patrzę. Na początku ciężko przychodziło mi takie zachowywanie się w stosunku do niej, próbowałam wręcz przytulać na siłę, ale było jeszcze gorzej. Na szczęście w porę zrozumiałam, że nie krzywdzę jej, ale pokazuję na jakie zachowania przyzwalam, a jakich nie toleruję. Dzieci bardzo szybko się uczą zachowań. Jeśli nie otrzymują wystarczającej ilości uwagi, to próbują ją "ugrać" złym zachowaniem. Pierwsze miesiące po urodzeniu Wojtka były z pewnością dla niej koszmarem. Zawsze była sama, cała uwaga była na niej skupiona, a tu taki Mały człowiek się pojawił i zrobił rewolucję w jej życiu.


Źródło: http://www.pomorska.pl/

Już od dawna nazywam swoje odczucia wobec jej zachowań. Mówię, czy mi się to podoba co zrobiła czy nie, jak się z tym czuję i jak chciałabym, żeby się zachowała w takiej sytuacji. Myślę, że to wspaniałe rozwiązanie dla nas obu - Maja zaczyna myśleć nad tym co zrobiła, a ja uwalniam swoje emocje w bardzo kontrolowany sposób (nie ulegam im). Rozmowa jest bardzo ważna w codziennym życiu, jednak nie każdy chce i potrafi rozmawiać. Ja uczę tego swoje dzieci - jak na razie tylko Córkę, na Syna przyjdzie pora ;-) Ważne jest, żeby rozmawiać z dzieckiem, słuchać i SŁYSZEĆ, co mówi. Z tym ostatnim mamy ogromny problem. Nawet jeśli zapytamy to i tak robimy po swojemu, bo "mama wie lepiej".


Źródło: http://www.pomorska.pl/

Nie bójmy się szukać pomocy, kiedy nasze dziecko wymyka się spod kontroli. Nie przyklejajmy łatek rodzicom, którzy chodzą z dziećmi do psychologa, w postaci "życiowo nieporadni", "niepotrafiący wychować własnych dzieci" czy "ulegający fanaberiom, klaps wystarczy". Zamiatanie problemów pod dywan, tymczasowe łagodzenie sytuacji może skutkować poważnymi problemami w przyszłości, już z naszymi nastolatkami. To my mamy być drogowskazami w ich życiu.

I co najważniejsze, nie zabijajmy tego dziecka w naszej głowie. Uczmy się na nowo od naszych dzieci cieszenia się wszystkimi drobnymi rzeczami. Nie musimy być aż tacy bardzo poważni. Pozwólmy sobie na luz, na radość i spędzajmy każdą wolną chwilę z naszymi pociechami. Nie ma nic cenniejszego poza CZASEM, co moglibyśmy im podarować.


Źródło: http://www.pomorska.pl/

Podsumowując spotkanie z Panią Dorotą Zawadzką, to naprawdę jestem z niego bardzo zadowolona. Pani Dorota rozjaśniła wiele sytuacji w mojej głowie. Dała nowe spojrzenie. Utwierdziła w przekonaniu, że muszę się kierować własną intuicją i szukać sposobów na własne dzieci. Na każde dziecko jest sposób, rodzice muszą być po prostu kreatywni. Na tym spotkaniu śmiałam się niemal cały czas. Nie wiedziałam, że drugi człowiek może przekazać aż tyyyyle pozytywnej energii w tak krótkim czasie.



Taki mały fragment spotkania z Panią Dorotą Zawadzką można zobaczyć tutaj: TU



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz