wtorek, 30 września 2014

Nieperfekcyjna Pani Domu o wszystkim i o niczym...

Wczorajszy poniedziałek natchnął mnie do działania. Czyżby za sprawą tej Perfekcyjnej? Chyba nie, ale to najlepszy dzień na rozrachunek własnych kątów ;-) Zrobiłam gruntowne porządki, przekopałam pokój Mai i uczyniłam z niego wspaniałą salę zabaw. Ostatnio nie mogłam zmotywować Córki do sprzątania, zabawki były wszędzie, ubrania porozrzucane... Matka się wzięła, matka posprzątała. Nie wymagam od 4-latki niewiadomo jakich porządków, ale uczę, że zabawki należy SPRZĄTAĆ (naprawdę rzadko robię to za nią). Jakie to straszne słowo. Jest płacz, obrażanie się, ale i tak koniec końców Córka układa wszystko na swoje miejsce.

Dlaczego jestem taka nieperfekcyjna? Z wyboru... Kiedyś sprzątanie było wielogodzinnym procesem, każdy kąt posprzątany od A do Z. Mój około 10-metrowy pokoik u rodziców sprzątałam cały dzień. Zaczynałam od opróżniania szaf, układania wszystkiego od nowa, segregacji itd. Pewnie to znacie i wiecie, jakie to męczące? Kiedyś mogłam sobie na to pozwolić. Dzisiaj mam rodzinę i takie akcje "wielkie sprzątanie" urządzam rzadziej, ale dzięki pomocy męża (zajmuje się dzieciakami) poświęcam się temu do reszty. Już nie przeszkadza mi, że jest coś czego nie żdążyłam zrobić, już nie biegam z odkurzaczem za każdym okruszkiem. Standardem w naszym domu jest jedzenie przez Córkę chrupiących ciastek czy wafelków bezpośrednio po dokładnym wysprzątaniu salonu - okruszki mamy ponownie wszędzie. Już nie dostaję białej gorączki jak podczas obiadu Córka rozsypie puszyte ziemniaki na świeżo umytą podłogę. To standard. Uczę się z tym żyć, walczę z wrodzoną perfekcyjnością. Zamiast tego sprzątam, kiedy mam czas. Ogarniam z grubsza kąty codziennie, ale kiedy mam do wyboru sobotnie sprzątanie albo spacer z rodziną, zawsze wybiorę to drugie. Bałagan zamykam w czterech ścianach, a my oddajemy się rodzinnej przyjemności. Nie chcę tracić cennego czasu na wielkie sprzątanie, gorączkowanie się każdym okruszkiem pozostawionym przez dziecko, bo teraz już wiem, co jest ważne, najważniejsze - dom tworzymy MY.


Moje myśli krążą ostatnio wokół tragedii, które dotknęły znane mi osoby i bliskich znajomych mojej kuzynki. Jest wiele takich sytuacji na świecie, ale dopiero, kiedy spotyka to znane Ci osoby, to przesłanie bólu, doceniania chwil dociera do Ciebie. Co z tego, że jestem Hashimotką? Można z tym żyć. Można to próbować okiełznać. Nie wiem, ile zostało nam wszystkim wspólnego czasu, więc pragnę się nim cieszyć do oporu!


czwartek, 18 września 2014

Streetcom

Właśnie wypełniłam kolejną ankietę, tym razem na temat życia intymnego. Za moment ruszą kolejne kampanie... Być może po długiej przerwie uda mi się coś przetestować.

Wszystkich chętnych do (darmowego) testowania pełnowartościowych produktów zapraszam TUTAJ.



środa, 3 września 2014

Blogosfera

Pojawiły się nowe opcje. Canpol babies wyszedł naprzeciw mamo uwielbiającym testować produkty i dzielić się spostrzeżeniami ze światem. Już pokochałam blogosferę i mam nadzieję, że uda mi się przetestować jeszcze jakieś produkty tej firmy. Jestem naprawdę mile zaskoczona ich jakością. Kiedyś podczas zakupów raczej omijałam półki z ich produktami, dzisiaj bacznie się im przyglądam... i wrzucam do koszyka :-)






I jest!

W siódmym miesiącu życia, niebawem po ukończeniu przez Wojtusia półurodzinek pokazał się ząbek. Czekałam na rozpulchnione dziąsełka, a tu nic... Na początku było wielkie ślinienie się, wpychanie rączek do buźki, później pojawiły się białe kreseczki na cieńkich dziąsłach, następnie biały bąbel, który dwa dni temu pękł pozostawiając czerwoną dziurkę. Pukałam, pukałam i nic. Wczoraj postanowiłam znowu zastukać i jakie było moje zdziwienie, kiedy przypadkowo trafiłam na prawą dolną jedynkę. Kiedy próbowałam to powtórzyć, to nic nie było słychać. Musiałam pionowo postukać łyżeczką, trafiając centralnie w naszą "dziurkę". Dzisiaj postanowiłam obejrzeć ząbek i jakie było moje zdziwienie, kiedy trafiłam palcem na koronkę lewej dolnej jedynki, która wystaje mocniej niż prawa jedynka. Pobiegłam po łyżeczkę i jak szalona zaczęłam stukać. SĄ, dwie dolne jedynki! Prawdopodobnie wczoraj po prostu na niego nie trafiłam. Takim oto sposobem mamy dwa pierwsze ząbki wychodzące równocześnie :-)

Kocham Pana Ząbka do szaleństwa!





Maja wróciła do przedszkola po przerwie wakacyjnej. Od wczoraj chodzi do zerówki, moja ukochana 4,5-latka.