W siódmym miesiącu życia, niebawem po ukończeniu przez Wojtusia półurodzinek pokazał się ząbek. Czekałam na rozpulchnione dziąsełka, a tu nic... Na początku było wielkie ślinienie się, wpychanie rączek do buźki, później pojawiły się białe kreseczki na cieńkich dziąsłach, następnie biały bąbel, który dwa dni temu pękł pozostawiając czerwoną dziurkę. Pukałam, pukałam i nic. Wczoraj postanowiłam znowu zastukać i jakie było moje zdziwienie, kiedy przypadkowo trafiłam na prawą dolną jedynkę. Kiedy próbowałam to powtórzyć, to nic nie było słychać. Musiałam pionowo postukać łyżeczką, trafiając centralnie w naszą "dziurkę". Dzisiaj postanowiłam obejrzeć ząbek i jakie było moje zdziwienie, kiedy trafiłam palcem na koronkę lewej dolnej jedynki, która wystaje mocniej niż prawa jedynka. Pobiegłam po łyżeczkę i jak szalona zaczęłam stukać. SĄ, dwie dolne jedynki! Prawdopodobnie wczoraj po prostu na niego nie trafiłam. Takim oto sposobem mamy dwa pierwsze ząbki wychodzące równocześnie :-)
Kocham Pana Ząbka do szaleństwa!
Maja wróciła do przedszkola po przerwie wakacyjnej. Od wczoraj chodzi do zerówki, moja ukochana 4,5-latka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz