środa, 2 września 2015

Jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one...

Powiedzenie stare, ale... jare. Jedni są ugodowi, inni mają wszystko gdzieś, a jeszcze inni buntują się na każdym kroku. Ludzie są różni, ale stosunki międzyludzkie bywają podobne. Relacje się zazębiaja - Ty mi, ja tobie. Bez wzajemności, to wszystko nie może dobrze działać. Jednak... Często "ty mi, ja tobie", to zbyt mało. Lepsze jest "ja tobie pozwalam na coś, ale ty mi cały czas (rób dobrze ;-) )".

Znam tak różnych ludzi, tak wiele osobowości i w wielu z nich odnajduję siebie. Jedni walczą o wszystko i ze wszystkimi, a wdepnięcie im na odcisk rodzi agresję. Inni pozwalają wszystkim na wszystko. Mają granice swojej wytrzymałości, ale na każdym kroku je pokonują. I tutaj pośrodku ja. Taki biologiczny Mix. Wytrzymuję wiele, naprawdę wiele, ale w pewnym momencie czara goryczy przepełnia się. Pożar niszczy wszystko, co spotka na swojej drodze. Pozostawia  zgliszcza, z których nic albo prawie nic nie można zbudować. Zapalam się długo, ale później kiedy płonę, to końca nie widać. Nawet sam żar parzy. Długo chowam urazy. Bycie mixem jest do bani! Najpierw pozwalasz innym na niemal wszystko, a później masz pretensje, że sobie poużywali ile się da. Daj palec, a będą chcieli całą rękę. Dziwisz się, że biorą absolutnie wszystko i bez wyrzutów sumienia. Nie dziw się. Tacy są ludzie. Kiedy zauważą, że po Tobie mogą jeździć, to będą to robić niemal cały czas. Czego mają sobie żałować? Bycie dobrym ma swoje granice i swoje konsekwencje.

Czas na kolejne zmiany. Już czuję nadchodzącą 30-tkę. Na TE zmiany nigdy nie jest za późno. Czas być jeszcze twardszą, niczym skała... :-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz