piątek, 4 września 2015

W przyszłości zostanę... NAUKOWCEM.




Będąc dziećmi marzymy, o tym, żeby w przyszłości być kimś wielkim. Będziemy robić coś, co inni docenią. Która z Was chciała być lekarką, piosenkarką, tancerką, a który z Was lekarzem, strażakiem, policjantem? Marzymy głównie o popularnych dobrze płatnych zawodach. Bo które z Was chciało zostać hydraulikiem, księgową czy kasjerką? Każdy zawód jest ważny. Często dalsze życie nie ma nic wspólnego z dziecięcymi marzeniami, ale... niektórym się udaje. Palec do budki, komu się udało? Mi, mi, mi!

Miałam kilka etapów marzenia kim będę. Wydaje mi się, że na początku była kariera muzyczna. Na szczęście w porę uzmysłowiłam sobie, że śpiewać nie umiem i się nie nauczę. Mój głos nagrywany na taśmy była dla mnie dziwny... obcy? Na pewno nie pasował do sławnej piosenkarki ;-)

Później wymyśliłam sobie, że zostanę naukowcem. Uwielbiałam eksperymentować! Stworzyłam nawet swoje własne laboratorium. Jedna z szafek z podwójnymi drzwiami, nazywana przeze mnie barkiem, zawierała najbardziej osobiste rzeczy, jakie posiadałam. Pamiętniki, notesiki, dziewczęce pierdołki znajdowały się po jego lewej stronie. Natomiast prawa strona została moim mini domowym laboratorium. Pierwsze eksperymenty polegały na łączeniu różnych płynów domowego użytku. Najczęściej jakiś detergentów. Później przyszedł etap testów. Wymyśliłam sobie, że moją miksturą składającą się z płynów znajdujących się w szafce łazienkowej oraz paskudnie pachnącego perfumu lub zmywacza (do dzisiaj nie wiem, czym było to paskudztwo zakupione przez moją mamę od domokrążcy) potraktuję Bogu ducha winny aloes. Nacinałam go, czasami odcinałam kawałek i polewałam miksturą. Swego czasu robiłam też mini perfumy w ampułkach. Miałam wyobraźnię ;-) Bycie naukowcem było dla mnie czymś naprawdę "WOW".

W międzyczasie pojawiło się marzenie o byciu tancerką. Uskuteczniałam to dość długo. Niestety nie udało mi się zostać tancerką Michael'a Jackson'a... później żoną itd. No i nigdy już nią nie będę ;-) Obecnie swoją pasję przelewam na dzieci. Zarówno Maja, jak i Wojtek uwielbiają tańczyć, a Wojtek dodatkowo jest szaleńczo zakochany w muzyce i teledyskach. Mam takie jakieś małe przeczucie, że zostanie muzykiem.


I co z tego wyszło? W końcu zostałam tym naukowcem. Uwielbiam spędzać czas w laboratorium. To zdecydowanie mój żywioł! Jednak, żeby nie było tak kolorowo, to bycie naukowcem jest dalekie od mojego ideału. Nie oszukujmy się, że to zbijanie bąków, udawanie, że coś się robi. Tak naprawdę to czasami droga przez mękę. Badania trwają miesiącami czy latami. Podejmujesz setki czy tysiące prób. Codziennie robisz to samo. Wydaje mi się, że jest w tym zbyt wiele monotonii. Poza tym wyposażenie laboratorium pozostawia zawsze wiele do życzenia. Sprzęty są niedokładne, a co za tym idzie próby są zafałszowane. Wyniki naciągane, to co powinno wyjść książkowo po prostu nie wychodzi. Bycie naukowcem w naszych laboratoriach pozostawiało wiele do życzenia... Swój dziecięcy cel osiągnęłam i teraz szukam dalej :-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz